niedziela, 27 lutego 2011

Olej silnikowy i jego funkcje

Autorem artykułu jest oleje



Olej stanowi krwioobieg naszego auta dlatego warto go stale kontrolować, regularnie wymieniać i odpowiednio dobierać co znacznie wydłuży nam radość z bezusterkowej jazdy.

Olej jest substancją smarną, której podstawowym składnikiem w około 99% procentach jest tak zwany olej bazowy a 1% stanowią dodatki wzbogacające, nadające specjalne właściwości (procentowa zawartość oleju bazowego i dodatków może być inna, zależy ona od jakości oleju oraz przeznaczenia). Wyróżniamy trzy podstawowe typy lejów silnikowych: mineralne, półsyntetyczne oraz syntetyczne. Głównym zadaniem każdego oleju jest pozostawienie na powierzchni poruszających się względem siebie elementów tzw. filmu (bardzo cienka warstwa oleju). Powoduje to, iż tarcie pomiędzy poruszającymi się elementami jest ograniczone do minimum. Na tym jednak jego zadanie się nie kończy. Istnieje 7 podstawowych funkcji z jakimi każdy dobry olej musi sobie poradzić.


Są nimi:
· Zmniejszenie tarcia,

· Chłodzenie silnika,

· Utrzymanie czystości powierzchni smarowanych,

· Uszczelnienie elementów silnika (tłoki, cylindry, pierścienie itp.),

· Chronienie przed korozją,

· Ograniczenie zużycia ruchomych części w silniku,

· Umożliwienie uruchomienia wszystkich ruchomych zespołów w szerokim zakresie temperatur.

Jak już wspomniałem większość olejów silnikowych składa się z mieszaniny oleju bazowego oraz specjalnych dodatków uszlachetniających. Ich procentowy dobór może się różnić w zależności od producenta czy zastosowania gotowego oleju. Na rynku u wszystkich znanych producentów występują trzy główne typy olejów: mineralne, pół syntetyczne oraz syntetyczne. Poniżej opiszę krótko każdy z nich.


Oleje syntetyczne otrzymywane są na drodze syntezy chemicznej. Charakteryzują się dużo większą odpornością na utlenianie w wysokich temperaturach niż oleje mineralne, dzięki czemu mają mniejszą skłonność do tworzenia szlamów i osadów w silniku. Ułatwiają także rozruch silnika w niskich temperaturach i szybciej docierają do poszczególnych punktów smarowania. Jeżeli używamy oleju mineralnego w żadnym wypadku nie powinniśmy zmieniać oleju na syntetyczny lub półsyntetyczny. Grozi to rozszczelnieniem silnika i z dużymi wydatkami na jego generalny remont.

Olej półsyntetyczny jest mieszaniną bazowych olejów mineralnych i syntetycznych. Jednak nie należy kierować się tym, i nie mieszać dwóch różnych olejów w silniku samodzielnie. Proces mieszania odbywa się w laboratoriach i dotyczy olejów bazowych. Olej półsyntetyczny posiada wiele właściwości zbliżonych do syntetycznego. Zapewnia lepszą ochronę silnika i smarowanie niż olej mineralny. Oleje tego typu są „pomostem” w przejściu z oleju syntetycznego na mineralny.

Olej mineralny otrzymuje się z procesu rafinacji ropy naftowej. Rafinacja jest procesem oczyszczania i uszlachetniania substancji naturalnych w celu nadania im odpowiednich właściwości. Oleje mineralne są zwykle gęstsze i mają gorsze, i mniej stabilne parametry w porównaniu do olejów syntetycznych. Jednak nie są one tak złej jakości jak oleje produkowane kilka lat temu i wskazane jest ich używanie w silnikach starszych lub o dużym przebiegu. Zaleca się ich częstszą wymianę.

Każdy olej czy to mineralny, półsyntetyczny czy syntetyczny możemy rozróżnić za pomocą różnych oznaczeń na opakowaniu. Jak podstawowe oznaczenie stosuje się klasę lepkości oleju według SAE. Na każdej butelce z olejem możemy zobaczyć oznaczenia tj. 5W-30, 10W-40 czy 15W-40. Jednak jakość oleju określają nam inne oznaczenia, zawsze umieszczone na opakowaniu lecz nie zawsze zrozumiałe przez kupującego.SAE (Society of Automotive Engineers = Amerykańskie Stowarzyszenie Inżynierów Samochodowych) Instytucja odpowiedzialna za normy przemysłu samochodowego USA (paliwa, oleje, parametry świateł, standaryzacja elementów), zwykle odmienne od przyjętych w Europie niemieckich norm DIN. W przemyśle olejowym SAE określa stopnie lepkości w warunkach wysokich oraz niskich temperatur. Przeważnie na opakowaniu oleju widzimy duże oznaczenie, np. 15W-40. Jest to oznaczenie instytutu SAE które informuje nas między innymi o tym, że olej jest wielosezonowy. Jeżeli spotkamy olej z oznaczeniem, np. 15W lub 40 to oznacza, że olej jest jednosezonowy (zimowy lub letni).
Innym stosowanym oznaczeniem jaki możemy spotkać na opakowanich oleju jest "API" określającym normę danego oleju. Amerykański Instytut Naftowy (American Petroleum Institute) jest zrzeszeniem branżowym producentów ropy naftowej. Jego członkami jest 400 spółek działających w branży, które zajmują się m.in. produkcją, rafinacją i zaopatrzeniem w ropę, eksploatacją rurociągów naftowych czy transportem morskim. Instytut opracowuje normy , które podążają za rozwojem potrzeb amerykańskich konstruktorów samochodów. Każda nowa specyfikacja odpowiada zaostrzeniu poziomu wymagań dla danego środka smarującego. Najwyższymi poziomami wymagań charakteryzują się obecnie kategorie API SJ (dla silników benzynowych) oraz API CF (dla silników wysokoprężnych). API oznacza normy kombinacjami liter. W oleju SL/CF "S" oznacza, że nadaje się on do silników benzynowych, a druga litera to klasa jakości - im dalsza litera alfabetu, tym wyższa jakość (najwyższa obecnie wartość to M). Oznaczenie "C" świadczy o przydatności oleju do silników Diesla. Najwyższa klasa to CI.
Następną normą jest klasyfikacja ACEA , która zastąpiła wcześniejsze i nieważne już normy CCMC (Komitet Konstruktorów Wspólnego Rynku). Normy ACEA określają specyfikacje, oparte na testach wykonywanych na silnikach europejskich konstruktorów samochodów.Według klasyfikacji ACEA oleje silnikowe dzielimy na:A - do silników benzynowychB - do lekkich silników DieslaC - oleje kompatybilne z systemem katalitycznym dla silników benzynowych i Diesla z wtórnym obiegiem spalin i o niskiej zawartości siarki, fosforu i popiołów siarczanych (SAPS)E - do mocno obciążonych silników Diesla

---

http://olejeismary.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Pełne bezpieczeństwo za kółkiem

Autorem artykułu jest ubezpieczenia



Statystyki policyjne pokazują, że co roku na polskich drogach dochodzi do ok. 60 tys. wypadków. Stale rośnie liczba samochodów i stopień ryzyka. Wystarczy przestrzegać kilku prostych zasad, aby poruszać się bezpiecznie autem oraz zapewnić ochronę sobie i pasażerom.

W kampaniach społecznych najczęściej słyszymy hasła nawołujące do ograniczenia prędkości i zachowania stanu trzeźwości za kierownicą. Są to dwie główne przyczyny wypadków drogowych, dlatego tak głośno apeluje się o ich przestrzeganie. Warto jednak pamiętać o kilku innych, prozaicznych elementach, które znacząco wpływają na bezpieczeństwo w czasie drogi.

Samochody wraz z postępem technicznym są wyposażane w coraz to nowsze rozwiązania zwiększające ich bezpieczeństwo. Z punktu widzenia kierowcy istotne powinno być korzystanie z tych udogodnień i zabezpieczeń, jednak często jest bagatelizowane. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że jadąc z prędkością zaledwie 50 km/h, przy uderzeniu, działa na człowieka ważącego 70 kg, siła odpowiadająca naciskowi 1 tony. Pasy bezpieczeństwa zdecydowanie łagodzą skutki takiego uderzenia. Warto więc pamiętać o ich zapięciu i dopilnować, aby pasażerowie również nie zapominali o tym obowiązku.

Samochód

Istotna dla bezpiecznej jazdy jest również pozycja kierowcy. Powinna ona gwarantować pełną kontrolę nad kierunkiem jazdy. Odległość między kierownicą a siedzeniem kierowcy powinna być taka, aby ramiona prowadzącego auto były lekko zgięte w łokciach. Odległość powinna również umożliwiać swobodne operowanie pedałami bez odrywania pięty od podłogi. Pozycja kierowcy powinna być wyprostowana, ciężar ciała powinien spoczywać na siedzisku, a plecy przylegały do oparcia. Kierownicę należy trzymać oburącz, na godzinie dziewiątej i trzeciej, dzięki czemu możemy dynamicznie zareagować w sytuacji zagrożenia.

Podczas drogi kierowca powinien być maksymalnie skupiony na jeździe i mieć oczy dookoła głowy. Dobrze ustawione lusterka pozwalają prawidłowo ocenić, co się dzieje z tyłu i po bokach samochodu. Zgodnie z opiniami ekspertów motoryzacyjnych, w nowoczesnych samochodach nie istnieje „martwy punkt” - miejsce, którego nie widać w lusterkach. Całkowita widoczność zależy bowiem od ich prawidłowego ustawienia. Powinno się je dopasować zaraz po wyregulowaniu fotela.

Duży wpływ na bezpieczeństwo jazdy ma sprawny technicznie samochód. Powinno się więc regularnie poddawać auto przeglądom technicznym w celu wykrycia ewentualnych usterek. Mogą one mieć bowiem znaczny wpływ na bezpieczeństwo na drodze. Zużyte amortyzatory, awaria hamulców czy zły stan opon to najczęstsze usterki, prowadzące do kolizji. Podczas okresowego przeglądu, w standardzie nie ma usługi kontroli zbieżności kół. Jest to również kluczowy element bezpiecznego samochodu, dlatego potrzebę kontroli zbieżności kół warto zgłosić dodatkowo.

Za większość kolizji i wypadków na drodze odpowiedzialni są użytkownicy dróg. Według statystyk nawet 80% kierowców uważa, że to nie oni są winni zdarzeniu. Dlatego tak ważna jest przezorność za kierownicą. Często spotykane nawyki prowadzące do wypadków to nadmierna brawura, przekraczanie prędkości, prowadzenie pod wpływem alkoholu oraz wymuszanie pierwszeństwa. Przyczynami kolizji bywają również: robienie makijażu, rozmawianie przez telefon, wysyłanie sms-ów i jedzenie.

Poczucie bezpieczeństwa za kierownicą zapewniają również odpowiednie ubezpieczenia komunikacyjne. Ubezpieczenie OC chroni majątek sprawcy wypadku lub kolizji przed finansowymi skutkami szkód wyrządzonych osobom trzecim lub na mieniu. Firma ubezpieczeniowa z tytułu OC pokrywa naprawę samochodu poszkodowanego, jak również koszty leczenia lub rehabilitacji osoby, która ucierpiała w wypadku, jeżeli jest taka potrzeba. Dodatkowymi ubezpieczeniami samochodu, które pomagają nam w nieoczekiwanych sytuacjach są Autocasco i Assistance. Autocasco chroni majątek ubezpieczonego w wyniku zniszczenia pojazdu z jego winy. Assistance zapewnia pomoc techniczną i informacyjną w niespodziewanych sytuacjach, takich jak awaria pojazdu na trasie.

Warto zatem pamiętać, że mamy duży wpływ na bezpieczną jazdę. Wpływają na nią nie tylko warunki atmosferyczne i stan dróg, ale sprawność naszego samochodu i przygotowanie się do wyjazdu. Nasze umiejętności, zachowania za kółkiem i pełna świadomość konsekwencji wypadków może pomóc nam uniknąć nieprzyjemnych zdarzeń komunikacyjnych. Pamiętamy o rozwadze i ostrożności za kierownicą, ponieważ nasze bezpieczeństwo na drodze zależy przede wszystkim od nas samych.

---

Ipolisa.pl - najlepszy kalkulator OC gwarantujący najtańsze ubezpieczenia na rynku


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Amerykański sen

Autorem artykułu jest kamil romaniuk



Popularności ''amerykanów'' w Polsce i Europie nie da się wytłumaczyć. Owszem,takie auta są wygodne i luksusowe,ale ze względu na rozmiary trudno się nimi manewruje na wąskich europejskich drogach.

Duża masa i mocne silniki wymagają sporego zastrzyku paliwa, zaś wykończenie aut z USA-w porównaniu z modelami wytwarzanymi na Starym Kontynencie pozostawia wiele do życzenia. To co się nam w nich podoba? Na pewno,a może przede wszystkim ich moc oraz niepowtarzalny charakter.

Ameryka lubi konie mechaniczne,chociaż w większości stanów obowiązują ostre przepisy ograniczające maksymalną prędkość. Nadmiar koni nikomu i do niczego nie służy, bo i tak w zasadzi nie wolno jeżdzić szybciej niż 130km/godz. Tymczasem wiele modeli samochodów z USA ma pod maską silniki wielocylindrowe o mocy kilkuset koni mechanicznych. Po co? To po prostu element amerykańskiego stylu życia.

Za oceanem bardzo popularne są tak zwane muscle cars(dosłownie auta muskularne),czyli sedany,coupe lub liftbacki z wielkimi ośmiocylindrowymi motorami. ''Muscle cars'' były modne od lat 50.do 70.XX wieku. Póżniej kiedy w Ameryce wybuchł kryzys paliwowy, producenci musieli zrezygnować z wielkich motorów. Powrót mody zapoczątkował Ford Mustang. Po nim był Dodge Challenger-nowoczesna replika aut o takiej samej nazwie sprzed 40 lat,Chevrolet Camaro i - ostatnio debiutujący-Dodge Charger 2011. Ten samochód w amerykańskich salonach będzie hitem,bo ma aż 370 koni mechanicznych, 5,7-litrowy motor V-8 i nadwozie tak sztywne, że wytrzyma bez odkształceń przeciążenia rzędu 0,9G. Przy okazji, bo tak własnie jest reklamowany,gwarantuje ''jazdę komfortową i cichą", jest też bardzo bezpieczny.

---

kamil romaniuk

zapraszam do poczytania!!!


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 24 lutego 2011

Wymiana nagrzewnicy

Wymiana nagrzewnicy – Passat 35i B3 2.0 16v wersja z klimą.
opracowanie i foto – ygd. wersja 1.0

Nagrzewnica to jeden z bardziej newralgicznych punktów aut grupy VAG. Jako, że jakiś miesiąc temu oryginalna nagrzewnica zakończyła żywot w moim Passacie postanowiłem wymienić ją na nową, a przy okazji porobić kilka zdjęć i pomóc w wymianie innym użytkownikom VW.. nie tylko Passatom, ponieważ deski rozdzielcze są bardzo podobno w Golfach MK3, Corrado, także jest sporo analogii do Golfa drugiej generacji.

A więc VAG w starszych autach stosował jeden typ nagrzewnic (widoczny na rysunku), owa nagrzewnica pasuję do Volkswagena Golfa II, III i IV generacji (analogicznie Jetta, Vento, Bora), Passat 35i (B3, B4), Polo, Caddy, Lupo, Seaty Ibiza, Toledo, Skoda Octavia, VW Corrado a nawet New Beetle, więc prawie w każdym modelu.
Nową nagrzewnicę można kupić na allegro nawet za 30pln. W sklepach np. Intercars zapłacimy od 90pln za wyrób firmy Hans Pries do aż 170pln za Valeo (czyli praktycznie oryginalną jaką montował VW, ceny z października 2006 roku). Wyrób oferowany na allegro powinien spełnić nasze oczekiwania (jeździ w moim drugim aucie blisko dwa lata, działa do tej pory bezawaryjnie). Nagrzewnica do wersji z klimatyzacją (ręczną lub elektroniczną) jest taka sama jak w przypadku aut nie wyposażonych w klimę.


Jak poznać kiedy nagrzewnica nadaje się do wymiany?
1. Przy działającym ogrzewaniu z kratek nawiewu wydobywa się para (nagrzewnica prawdopodobnie niedługo zakończy swój żywot jakimś mniejszym lub większym pęknięciem, które w trakcie podróży może przynieść nieprzyjemny skutek – np. zalanie kierującego i pasażera gorącym płynem chłodniczym…. nie wspominając o zalaniu wykładziny podłogowej). Czy jest to wina nagrzewnicy najprościej zdiagnozować smakując osad z szyb -> jeśli będzie on słodki, mamy naszą przyczynę ;-)
2. Wypadek również opisany -> wyciek płynu chłodniczego spod deski rozdzielczej po stronie kierowcy lub pasażera.
3. Wyciek płynu chłodniczego od strony komory silnikowej. Nagrzewnica posiada plastikowe rurki doprowadzające i odprowadzające płyn chłodniczy, mogą one po prostu popękać przy samym początku, wtedy płyn może wyciekać również od strony komory silnika.

Usługa wymiany nagrzewnicy wymaga poświęcenia sporej ilości czasu, w większości aut musimy zdemontować całą deskę rozdzielczą, dlatego mechanicy unikają wykonania tego zadania jak ognia ;) Jednakże koszt takiej wymiany może przekroczyć 200pln w renomowanych warsztatach.
Nagrzewnicę możemy wymienić samemu posiadając kilka kluczy i śrubokrętów, a przy okazji zaoszczędzić gotówkę :)
Polecam zarezerwowanie sobie całego dnia na taką wymianę, jeśli ją robimy po raz pierwszy, ponieważ mniej wprawionym użytkowników VW moze ona przynieść sporo problemów związanych z montażem i demontażem poszczególnych części.

A więc po kolei…

Wycieka mi płyn chłodniczy z nagrzewnicy – Co mogę zrobić?
Posiadaczom starszych modeli VW w których nagrzewnica nie była jeszcze wymieniana polecam wożenie ze sobą prostego kolanka hydraulicznego za pomocą którego możemy szybko opanować nagły wyciek i spokojnie jeździć do wymiany nagrzewnicy (nawet i całe lato ;) ). Wystarczy od strony komory silnika odpiąć dwa węże doprowadzające i odprowadzające płyn chłodniczy do nagrzewnicy i połączyć je za pomocą kolanka stwarzając tak zwany obieg zamknięty (tak jak na poniższej fotografii).


Może nie wygląda to zbyt profesjonalnie, lecz z powodzeniem może zastąpić nagrzewnicę na wakacyjne miesiące.

Wymiana nagrzewnicy krok po kroku.
Na początku oczywiście jeśli jeszcze nie odłączyliśmy węży od nagrzewnicy robimy to poprzez ściągniecie (lub odkręcenie) opasek z węży, następnie odłączamy węzę (proponuję je trzymać w pozycji pionowej, lub połączyć za pomocą w/w kolanka na czas wymiany, tak aby nie stracić dużo płynu chłodniczego i nie „nabrudzić” w komorze silnikowej.

Teraz możemy przejść do kabiny auta i rozkręcać deskę.

W przypadku Passata deska rozdzielcza jest zasadniczo przykręcona na 6 śrub zaznaczonych na foto.


Zaślepki najlepiej ściągnąć przy użyciu specjalnego narzędzia przeznaczonego do tego celu, dzięki temu mamy pewność, że nie porysujemy deski (koszt około 15-20pln firma Jonnesway).




Śrubki odkręcamy kluczem numer 8.
Następnie po ówczesnym odsunięciu lub demontażu konsoli środkowej (wyjmujemy najpierw popielniczkę, potem odkręcamy dwie śrubki, wyciągamy tylną część konsoli, odkręcamy gałkę zmiany biegów, odczepiamy osłonę lewarka, wykręcamy dwie plastikowe śrubki za pomocą klucza oczkowego 10 i odsuwamy konsolę, wyciągamy wtyczkę od zapalniczki, wyjmujemy konsolę, w zależności od posiadanej wersji auta, być może będzie jeszcze potrzeba wypięcia jednej lub dwóch wtyczek) odkręcamy dwie śrubki mocujące dolną część konsoli do karoserii.




Teraz możemy przystąpić do odkręcenia kierownicy. Jeśli mamy wersję z poduszką powietrzną polecam poradę o bezinwazyjnym odkręcaniu takich kierownic dostępną w dziale PORADY.
Wyciągamy zaślepkę kierownicy, kluczem 24 odkręcamy kierownicę (radzę ustawić prosto koła i zapamiętać ustawienie kierownicy przez odkręcaniem, ułatwi to jej prawidłowy montaż).


Następnie przy pomocy płaskiego śrubokręta odkręcamy 3 śrubki mocujące przełaczniki kierunkowskazów i wycieraczek.





Po odkręceniu odpinamy wtyczki od przełączników (będzie ich 5 lub 4) i możemy je wyjąć.






Następną częścią będzie wymontowanie dolnych półek, mocowane są na wkręty (lewa na 3 lub 4 wkręty, prawa na 4). Na foto jedna z opisanych śrub.


Teraz możemy przejść do demontażu plastików w desce rozdzielczej.



Wyjmujemy kratki nawiewu, wystarczy podważyć z obu stron płaskim śrubokrętem, lub wcześniej opisanym narzędziem.



Zdejmujemy zaślepkę panelu regulacji nawiewu i odkręcamy wszystkie wkręty.


Demontaż oryginalnego radia (za pomocą dwóch kawałków aluminiowych drutów).


Wyjmujemy radio, odłączamy dwie wtyczki i antenę, po czym ostrożnie wysuwamy środkową część konsoli, następnie odpinamy wtyczki wszystkich przełączników i możemy wyjąć konsolkę.



Odkręcamy zegary (siedzą na dwóch wkrętach), ostrożnie je wyjmujemy i odpinamy wtyczkę.




Wcześniej sama powinna się wypiąć linka od napędu prędkościomierza, na pewno będzie później trochę problemu z montażem z uwagi na ciężki dostęp (tą część na pewno pominą użytkownicy nowszych aut wyposażonych w impulsator zamiast linki).




Odkręcamy teraz boczne kratki nawiewu. Lewa mocowana na 3 wkręty (lub 4 np. w Golfie MK3), podważamy i wyciągamy włącznik świateł i hamulca awaryjnego. Analogicznie odkręcamy prawą obudowę kratki nawiewu.




Teraz możemy właściwie przejść do wyjęcia całej deski rozdzielczej, na pewno za pierwszym razem będzie trochę ciężko, polecam wziąć kogoś do pomocy, ale po krótkiej chwili deska powinna wyjść. Należy uważać na wszystkie przewody, oryginalnie kilka przewodów jest przyłapanych do deski. Być może trzeba będzie też odłączyć oświetlenie schowka (jeśli takie jest). Sam schowek polecam także odkręcić, ale można to już zrobić po wyjęciu deski – mocowany jest on na kilka wkrętów w passacie.

Po wyjęciu deski zastaniemy taki oto widok.



Lokalizujemy obudowę nagrzewnicy.




Jest ona przykręcona na dwie nakrętki od strony komory silnika oraz dwa zatrzaski łączące ją z obudową wentylatorka. Przy okazji należy zdjąć kilka plastików rozprowadzających ciepło po desce rozdzielczej. Są one mocowane na wcisk lub zatrzaski, jeden wyprowadzający ciepło na przednią szybę jest na dwa wkręty.
Na foto poniżej miejsce mocowania owych zatrzasków.




Widok na dolną część obudowy nagrzewnicy, widać między innymi linki sterujące. Nie potrzeba ich rozpinać.


Na dwóch kolejnych fotografiach widzimy nakrętki mocujące obudowę nagrzewnicy od strony komory silnika. Odkręcenie ich, a także późniejsze przykręcenie zajmie na pewno trochę czasu ze względu na trudny dostęp (przeszkadzają elementy silnika w zależności jeszcze od tego jaki motor mamy…). Odkręcamy je kluczem np. oczkowym numer 10.



Teraz możemy przejść do odpięcia pudełka z nagrzewnicą, prawdopodobnie będzie on się opierał, kilka mocniejszych szarpnięć do siebie i powinien wyjść.
Naszym oczom ukazuje się przyczyna zalania auta – nagrzewnica, mocowana jest w obudowie na dwa zatrzaski.



Możemy teraz wymienić nagrzewnicę na nową oraz zabrać się do skręcania wszystkiego w odwrotnej kolejności.

Plastik wyprowadzający powietrze do środkowych kratek polecam zakładać dopiero po włożeniu deski na miejsce (mocujemy przez miejsce na schowek).




W zależności od umiejętności demontaż deski rozdzielczej zajmie nam od 30 minut do jakiś 3 godzin, montaż może zająć trochę dłużej.
Polecam zarezerwować sobie cały dzień, Przy okazji można dokładnie wyczyścić cała deskę, wszystkie kratki nawiewu i miejsca trudno dostępne. Być może także poprawić instalacje elektryczną pod deską, czy przeciągnąć lepiej kable do głośników. Jeśli ktoś wcześniej montował jakiś alarm, należy także zwrócić uwagę na przewody, mogą kolidować z niektórymi elementami deski.

Podsumowując.
Mi wymiana deski zajęła dobre pół dnia, kosztowała 38pln (nagrzewnica z wysyłką z allegro) plus kilka piwek w trakcie roboty.
Powodzenia

Gdy przydarza ci się kraksa

Autorem artykułu jest Joanna M.



Kiedy w twoje ukochane auto uderza inne, ogarnia cię panika. W głowie mętlik, ręce drżą, adrenalina przyspiesza bicie serca. Sytuację często pogarsza jeszcze agresja ze strony drugiego kierowcy, który natychmiast obwinia cię za całe zdarzenie. Co masz wtedy zrobić?

Przede wszystkim musisz się uspokoić. Najgorsza rzecz to dac się wyprowadzić z równowagi. Musisz więc sie opanować i działać z rozwagą.
Jak powinieneś się zachować zaraz po kolizji. Włącz światła awaryjne, wyłącz silnik i wysiądź z samochodu. Jeżeli ktoś został ranny wezwij pogotowie oraz policję. Jeśli samochód jest w niewielkim stopniu uszkodzony, postaraj się usunąć go z jezdni, by nie utrudniał ruchu. Jednak nie ruszaj samochodu gdy sa wątpliwości co do tego kto jest winny kolizji- poczekaj wtedy na policję, która oceni sprawę i wskaże winnego kolizji. Obejrzyj szkody. Może wcale nie jest tak tragicznie jak myślałeś i zamiast kompletnej demolki zobaczysz tylko lekkie wgniecenie. Na wszelki wypadek zrób jednak zdjęcie np. telefonem komórkowym. Zapytaj także osoby, które widziały całe zdarzenie czy w razie wątpliwości możesz liczyć na ich pomoc. Zanotuj ich dane oraz numer kontaktowy. Te informacje będą bardzo potrzebne w razie problemów z towarzystwem ubezpieczeniowym.

Winny kierowca musi napisac oświadczenie. Przeanalizuj całą sytuację i zastanów się jak doszło do wypadku i kto jest winny. To ma przeciez podstawowe znaczenie przy dochodzeniu odszkodowania od ubezpieczyciela i wpływa na wysokość zniżki. Niezaleznie od tego kto jest sprawcą trzeba spisać oświadczenie o winie. Nie ma problemu, gdy jedno z was ma taki wzór przy sobie. Mozna je wydrukować w Internecie i wozic przy sobie, bo nigdy nie wiadomo kiedy może sie przydać. Jeśli nie posiadacie takiego wzoru możecie spisać je sami. Jednak musi ono zawierać podpis sprawcy a także: wskazanie kto jest poszkodowanym a kto sprawcą, wasze dane, numwer polisy OC sprawcy, datę zawarcia umowy ubezpieczenia, numer rejestracyjny samochodu sprawcy. W oświadczeniu powinien także znaleźć się opis , jak doszło do wypadku, data i miejsce zdarzenia. Nalezy także wskazać co zostało uszkodzone. Oświadczenie oboje podpisujecie.


Co należy zrobić by dostać odszkodowanie. Z oświadczeniem idź do zakładu towarzystwa ubezpieczeniowego sprawcy i wypełnij druk zgłoszenia szkody. Ubezpieczyciel ma obowiązek w ciągu 7 dni poinformować cię jakie dokumenty musisz jeszcze donieść, aby ustalić wysokość odszkodowania. Poza tym na pewno będzie także chciał umówić się na oględziny uszkodzonego samochodu. Odszkodowanie powinieneś otrzymać w ciągu 30 dni od zgłoszenia.


Kiedy przysługuje ci samochód zastępczy. To oczywiście zależy od polisy jaką posiadasz. Jeśli masz ubezpieczenie AC większość polis przewiduje możliwość skorzystania z auta zastępczego, ale na okreslony czas. Natomiast jeśli masz ubezpieczenie OC i jesteś poszkodowana: mając własną firmę, w której samochód jest ci niezbędny możesz być pewnym że otrzymasz zastępczy pojazd, w innym przypadku musisz udowodnić towarzystwu, ze potrzebujesz samochodu. Jeśli masz OC ale jestes sprawcą nie licz na samochód zastępczy.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Motoryzacja w sieci - suche fakty, złudne wnioski

Autorem artykułu jest Olaf Czubla



Motoryzacja ma się dobrze. Wbrew katastroficznym prognozom na temat rychłego końca zasobów ropy, aut na ulicach wciąż przybywa. Czy jednak motoryzacja mogłaby istnieć bez prasy? A w szczególności bez... dobrej prasy?

Dzisiaj o motoryzacji pisać może w zasadzie każdy. Podobnie zresztą jak na wszystkie inne tematy - Internet jest pod tym względem dużo bardziej chłonny niż papier. Nie trzeba więc wiele, by założyć blog bądź - jeszcze szybciej - konto na którymś z większych motoryzacyjnych forów. Kilka przycisków i formularzy, po czym... Witaj uroczy świecie dziennikarstwa motoryzacyjnego. A czemu by nie?

Mercedes-Benz SLR

Rzecz w tym, że brakuje w Internecie treści wartościowych. Pisać może każdy, ale niestety nikt nie jest w stanie na bieżąco weryfikować publikowanych w sieci informacji. Pojawiają się przeto nawet liczne portale motoryzacyjne, które rzeczywiście dobrze spełniają rolę, ale nie brakuje również treści manipulowanej. Niestety - jak pokazują liczne przykłady - bardzo powszechnie spotyka się próby wpływania na to, co mówi się o danej marce. Charakterystyczne w tym względzie są linie produktów nieco popularniejszych - kawy czy nawet zupek w proszku. Jeżeli jednak chodzi o samochody - tak nowe, jak i używane - nie jest już tak prosto. Owszem, ludzie wybierając samochody posiłkują się opiniami w sieci, jednakże nigdy w zasadzie nie jest to jedyne źródło wiedzy. W związku z tym, jeżeli wybrane opinie diametralnie różnią się od ogółu pozostałych, można przypuszczać, że nie są one do końca obiektywne. Z różnych względów, nie trzeba w żadnym razie zakładać od razu, że było to niezbyt dobrze zawoalowane działanie marketingowe producenta. Warto zatem skonfrontować opinie na forum motoryzacyjnym z danymi prezentowanymi przez wybrany portal motoryzacyjny. Bez trudu można dzisiaj znaleźć profesjonalne testy samochodów używanych oraz testy samochodów nowych. To dużo lepsze źródło rzetelnych informacji, na którym rzeczywiście warto polegać.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

wtorek, 22 lutego 2011

Nie wyrzucaj, możesz zarobić!

Autorem artykułu jest romulus



Zużyte katalizatory to drogocenny towar. Firmy zajmujące się ich przerobem są w stanie zapłacić za sztukę nawet 1500 zł!
Po wymianie na nowy warto zachować stary katalizator.

Dla przeciętnego kierowcy, zużyty katalizator oznacza same problemy: spadek mocy, zwiększone zużycie paliwa i wydatki na nowy podzespół. Nie każdy zdaje sobie jednak sprawę, że część pieniędzy można odzyskać, jeśli odsprzedamy zużyty katalizator. W internecie bez problemu odnajdziemy ogłoszenia firm zajmujących się skupem. Niektóre dysponują nawet orientacyjnymi cennikami.

Co się odzyskuje?

Towarem poszukiwanym jest przede wszystkim platyna. Wynika to z faktu, że w warunkach naturalnych do pozyskania ok. 1 kg platyny kopalnia musi wydobyć ok. 150 ton rudy. Odzyskanie 1 kg platyny w ramach recyklingu wymaga jedynie kilku ton zużytych katalizatorów. Proces odzysku jest bez porównania tańszy i mniej szkodliwy dla środowiska. Podczas recyklingu katalizatorów odzyskiwane są także rod i pallad. Ostatni z wymienionych metali jest "niestety" znacznie tańszy od pozostałych.

Zasada wyceny

Na rynku funkcjonuje wiele systemów wyceny katalizatorów. Kierowcom proponowane są zwykle dwa. Pierwszy sugerują firmy, które publikują na swoich stronach internetowych orientacyjne cenniki "za sztukę" z podziałem na marki i modele samochodów z których zostały wymontowane katalizatory. Czasem cennik zaopatrzony jest w zdjęcia, które ułatwiają identyfikację typu podzespołu. Drugi sposób wyceny, bardziej miarodajny, opiera się na próbkowaniu wnętrza katalizatora i analizie faktycznej zawartości metali szlachetnych. Jest to oczywiście "amatorskie" badanie orientacyjne, które trwa kilkanaście sekund.

Zniżki i zwyżki

Osoba która sprzedaje katalizator, musi mieć świadomość, że nie zawsze uzyska za niego maksymalną deklarowaną w internecie cenę. Niektóre katalizatory mają wyjątkowo dużo platyny i osiągają zawrotne ceny. Inne konstruowane są głównie w oparciu o stosunkowo tani pallad. Na obniżenie ceny wpływa także drastyczne zużycie katalizatora. Okazuje się, że wraz z wiekiem istotna część metali szlachetnych zostaje z katalizatora wyemitowana do atmosfery. Na szczęście takie wyjałowione katalizatory trafiają się rzadko.

Objawy zużycia katalizatora

Zużyty w naturalny sposób katalizator traci drożność i tym samym zwiększa opory przepływu spalin. Powoduje to zwykle znaczny spadek mocy samochodu, wzrost zużycia paliwa i przegrzewanie się katalizatora. Niektóre modele samochodów mają żółtą kontrolkę przegrzewania katalizatora. Katalizatory uszkodzone mechanicznie (z pękniętym wnętrzem) generują hałas i nie oczyszczają spalin. W autach z EOBD 2 zaświeci się kontrolka "check engine'. W pozostałych dowiemy się o tym podczas okresowego przeglądu.

Sporo płacą

Katalizatory z dużą ilością platyny skupowane są średnio po ok. 300- 400 zł za kilogram. Katalizatory palladowe z małą ilością platyny wyceniane są zwykle po ok. 200 zł za kilogram. Średnia waga katalizatora wynosi ok. 0,8-1,2 kg. Skupowane są zarówno katalizatory pochodzące z silników benzynowych jak też z jednostek wysokoprężnych.

Warto wiedzieć

Jesli mechanik zasugeruje wymianę katalizatora, poproś o zwrot starego.

Jeśli - choć to niezgodne z przepisami - zadecydujecie wspólnie o wybiciu zatkanego wnętrza katalizatora ( w układzie wydechowym pozostanie pusta obudowa), poproś o zwrot rdzenia. Firmy oferują spore pieniądze za same elementy ceramiczne.

Po wybiciu wnętrza katalizatora układ wydechowy pracuje zwykle głośniej i szybciej się przepala. Optymalnym rozwiązaniem jest montaż tzw. katalizatora uniwersalnego.

---

ROMULUS http://mojeauto-romulus.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy jazda na gazie jest dużo tańsza od benzyny ?

Autorem artykułu jest Waldemar Nowakowski



Coraz więcej osób liczy swoje pieniądze. Coraz więcej osób montuje instalacje gazowe w samochodzi.Coraz więcej osób nie zameiniłoby już NIGDY diesla na auto jeżdzące na gaz.

Jeśli posiadacie samochód jeżdzący na gaz denerwują Was pewnie wysokie ceny benzyny w ostatnim okresie. Dziś przejechanie 100 km samochodem palącym średnio 8 litrów benzyny na 100 km kosztuje około 35 zotych! Gaz w aucie kojarzy się ze starymi autami, ciągłymi problemami itp. Nie musi tak być! Nowoczesne instalacje gazowe zapewniają taką samą moc na LPG jak na benzynie, nie są dziś aż tak drogie. Zobacz cennik instalacji LPG do Twojego auta! Dodatkowo samochód jest bardziej ekologiczny, przy dobrej instalacji LPG kultura pracy nie pogarsza się a cena 100 km w powyższym przypadku spada do 22 zł na 100 km. Oznacza to że przyjeżdżając 100 km oszczędzamy 13 zł! Jeśli rocznie pokonujemy 15 000 km oznacza to rocznie oszczędność 2250 zł. Po 5-ciu latach jazdy na gazie oszczędzamy ponad 10 000 pln. Nie trzeba wielkiej matematyki, aby policzyć sobie samemu zwrot inwestycji montażu instalacji gazowych. W powyższym przykładzie podaliśmy wyliczenia tylko dla 15 000km, a co by się stało, gdybyśmy jeżdzili ok. 30 000 km lub więcej... Zwrot inwestycji mielibyśmy po około 2 latach. A oszczędności z tego tytułu moglibyśmy przekazać żonie lub mężowi na nowy telewizor, pralkę, wycieczkę do ciepłych krajów lub inne potrzebne rzeczy.

Instalacje gazowe to przyszłość motoryzacji w kierunku ekonomii jazdy. Każdy kto będzie chaił jeżdzić tanio, to zakupi auto z napędem hybrydowym (do dnia dzisiejszego starnie drogi) lub zamontuje gaz (najlepiej renomowanych marek)

---

qsc.auto


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jakie prawo jazdy na quada

Autorem artykułu jest Michał Suder



Jak zarejestrować quada? Jakie prawo jazdy trzeba mieć, żeby prowadzić taki pojazd? Pytań jest chyba więcej niż modeli dostępnych na rynku. Na razie obowiązuje...

Na razie obowiązuje przepis, że można sprowadzić i zarejestrować jedną sztukę danego pojazdu bez konieczności uzyskiwania na nią homologacji. Zupełnie inaczej jest, jeśli kupimy nowego quada w salonie. Gdy ma homologację, nie ma kłopotu. Jeśli nie (a tak jest z większością) – lepiej zastanowić się dwa razy, gdyż później nie da się go legalnie zarejestrować. Sytuacja ulegnie zmianie, jeśli zostanie wprowadzony (takie są plany) przepis nakazujący rejestrację. To dobre posunięcie, bo obecnie użytkownicy nie mają obowiązku kupowania polisy OC. Quady rejestrowane są jako pojazdy samochodowe inne (w podkategorii wskazanej na apli obok lub jako „inne”).

W tej chwili większość użytkowników eksploatuje swoje pojazdy poza drogami publicznymi. Kodeks drogowy zasadniczo odnosi się do ruchu na takich drogach. Jest tam jednak zapis, że jeśli „jest to konieczne do uniknięcia zagrożenia bezpieczeństwa” również poza drogami publicznymi trzeba się do niego stosować. Policjant ma więc prawo zatrzymać dziecko jadące polem. Jeśli quad zarejestrowany jest jako motorower, wystarczy karta motorowerowa (od 13 lat). Jeśli jako pojazd samochodowy – potrzeba prawa jazdy kat. B1 lub B.

Przepisy w tej chwili są tak zawiłe, że po dokładne porady odsyłamy na tematyczne fora internetowe – np. Polskiego Stowarzyszenia Czterokołowców (strona www.atvpolska.pl).

Prawo Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z 28 lipca 2005 r. (z późniejszymi zmianami) dotyczące homologacji typu pojazdów samochodowych mających dwa lub trzy koła, niektórych pojazdów samochodowych mających cztery koła oraz motorowerów, opublikowane w DzU z dnia 25 sierpnia 2005 r.
w załączniku nr 1 ust. 2 pkt 1 i 2.

2. Niniejsze rozporządzenie stosuje się również do pewnej grupy czterokołowych pojazdów samochodowych, które w zależności od cech określa się jako:

1) lekkie pojazdy czterokołowe, których masa bez obciążenia nie przekracza 350 kg (kategoria L6e), nie wliczając w to masy akumulatorów w przypadku pojazdów elektrycznych, i których maksymalna prędkość konstrukcyjna nie przekracza 45 km/h oraz których:
a) pojemność skokowa nie przekracza 50 cm³, w przypadku silnika z zapłonem iskrowym, lub
b) maksymalna moc nie przekracza

4 KW, w przypadku innych silników ze spalaniem wewnętrznym, lub
c) maks. moc jest nie większa niż 4 KW, w przypadku silnika elektrycznego.
Pojazdy te powinny spełniać wymagania techniczne stosowane dla motorowerów trójkołowych kategorii L2e, chyba że przepisy homologacji stanowią inaczej.

2) pojazdy czterokołowe, inne niż lekkie, o których mowa w pkt. 1 lit. a, których masa bez obciążenia nie przekracza 400 kg (kategoria L7e; 550 kg dla pojazdów przeznaczonych do przewożenia towarów), nie wliczając w to masy akumulatorów w przypadku pojazdów elektrycznych, i których maksymalna moc użyteczna silnika nie przekracza 15 KW. Pojazdy te powinny spełniać wymagania techniczne stosowane dla motocykli trójkołowych kategorii L5e, chyba ze przepisy dotyczące homologacji stanowią inaczej.”

---

http://swiataut-motoryzacja.blogspot.com/


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Assistance to pogromca zimy czy marne naciąganie kierowców

Autorem artykułu jest Kredyt online



Zima to czas, kiedy wiele kierowców docenia ubezpieczenie assistance, zaś firmy ubezpieczeniowe, sprzedające tego typu polisy, notują dużo więcej zgłoszeń od swoich klientów niż w trakcie pozostałych okresów.

ubezpiczenia komunikacyjne assistanceNajczęściej spotykanymi problemami są zaspy, rozładowane akumulatory, uszkodzone koła. Pomocy potrzebują ci, którym zdarzyła się kolizja, jak i ci, którzy nie mogą uruchomić pojazdu. Częściej jednak ekipy obsługujące assistance dokonują napraw na miejscu niż w warsztatach. Wszystko dlatego, że w czasie mrozów zdarzają się zwykle różne niewielkie awarie związane z obwodami elektrycznymi czy elektronicznymi samochodu, które można usunąć od ręki. Zaletą ubezpieczenia assistance jest szybkość udzielania pomocy i kompleksowość obsługi, samodzielne zorganizowanie pomocy trwa natomiast zwykle dużo dłużej. Posiadacze assistance mają zapewnione w umowie ubezpieczenia, że w określonych sytuacjach objętych przez ubezpieczenie, mogą dzwonić do centrum obsługi przez całą dobę.

Często kierowcy kupujący ubezpieczenia komunikacyjne w pakiecie, nie są świadomi tego, że ubezpieczyciele dodają czasem do nich również assistance. Jest to jednak opcja podstawowa, która najczęściej dotyczy pomocy w odholowaniu auta do warsztatu czy dokonana drobnych napraw na miejscu zdarzenia. Wersja szersza assistance daje więcej możliwości, z tym że trzeba zapłacić za nią minimum kilkadziesiąt złotych w skali roku. Ta opcja polisy może obejmować takie zdarzenia jak: przebicie ogumienia, zagubienie kluczyków czy konieczność naładowania akumulatora. Do tego ubezpieczyciele, w ramach opcji rozszerzonej ubezpieczenia assistance, zapewniają przewiezienie ubezpieczonego do szpitala albo też pokrywają koszty transportu poszkodowanych z miejsca kolizji do miejsca docelowego.

Przy wyborze tego typu polisy trzeba zwrócić uwagę na kilka kwestii. Jeśli kupujemy ubezpieczenia komunikacyjne w wersji pakietowej trzeba sprawdzić co obejmuje assistance w tym pakiecie, a za co trzeba dodatkowo zapłacić. Istotne są limity oraz wszelkie wyłączenia, jakie zaznacza ubezpieczyciel w umowie.

Najczęściej wykluczenia obejmują odległość miejsca zdarzenia od miejsca zamieszkania. Niektóre towarzystwa zaznaczają, że ubezpieczenie dotyczy kolizji, które wydarzą się przynajmniej 50 km od miejsca, w którym ubezpieczony mieszka. Inne wykluczają sytuacje awarii czy zamarzniętego paliwa.

---

źródło:www.autocasco-online.pl
kontakt: info@autocasco-online.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Tuning, szybkie samochody i piękne kobiety.

Autorem artykułu jest Robert Anacki



W każdym facecie jest trochę z dziecka i mimo poważnych spraw, którymi zajmują się na co dzień, lubią zawiesić oko na sportowym samochodzie, który był ich marzeniem z czasów młodości. Co ciekawe Ci sami ludzie zaczynając zarabiać pieniądze, często wracają do swoich korzeni i pochłania ich pasja motoryzacji, szybkich samochodów i tuningu.
Kto z nas nie marzy o pokazaniu się w pięknym samochodzie, którego silnik brzmi jak filharmonia, a prowadzenie powoduje że na karku zbiera się pot? Na pewno znajdą się ludzie, którzy nie zrozumieją co tak naprawdę pasjonuje fanów szybkiej jazdy, tuningu i kręcących się wokół pięknych kobiet, ale dla prawdziwych fanów nie ma to znaczenia.

Niektórzy uważają również, że tuning wpływa negatywnie na wygląd samochodu - czy aby na pewno? Tunig Audi, czy BMW jest w zasięgu każdego z nas i może dodać charakteru pojazdom, którymi przemieszczamy się na co dzień. Zawsze możemy wydać zarobione pieniądze na kino, piwo i chipsy, ale na pewno nie da to nam takiej satysfakcji jak wzrok pięknych kobiet i zafascynowanych facetów.

Jeśli również fascynuje Cię tuning, Twoją pasją jest motoryzacja - koniecznie zajrzyj na naszą stronę i delektuj się codzienną porcją informacji ze świata szybkich samochodów.
---

FastCars.pl jest serwisem poświęconym tuningowi i sportowym samochodom. Interesuje nas wszystko co szybkie i ma cztery kółka.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

piątek, 18 lutego 2011

Awarie aut

Czasami zdarza się nietypowa awaria gdy samochód jest już dawno po gwarancji. Czy możemy liczyć wówczas na daleko idącą pomoc producenta i serwisu, czy zdani jesteśmy tylko na siebie? Jak to jest w przypadku różnych marek?

Samochód jest przede wszystkim narzędziem pracy, często niezbędnym do jej wykonywania. Gdy odmówi posłuszeństwa mamy same straty. Dlatego tak wiele uwagi producenci pojazdów, ich sprzedawcy oraz my użytkownicy przywiązujemy do bezawaryjności aut, sprawności i fachowości serwisów.

To teoria. A co się dzieje, jeżeli w samochodzie zepsuje się to, co z założenia producenta zepsuć się nie ma prawa?

Przypadek Rolls Royce'a

Przytoczę starą, ale akurat aktualną anegdotkę dotyczącą Rolls Royce, firmy, która jest wzorcem jakości obsługi klienta. Pewien dżentelmen wybrał się w podróż do Afryki oczywiście Rolls Roycem. Pech chciał, że silnik zatarł się, co się w tych autach zdarzyć nie powinno. Przyczyna awarii nie ma tu znaczenia dla biegu sprawy. Może kierowca zapomniał wymienić olej... Na miejscu nie było żadnej możliwości naprawy. Właściciel zadzwonił więc do swojego serwisu w Anglii z prośbą o wymianę silnika na jego koszt. Następnego dnia przyleciała ekipa mechaników z nowym silnikiem. Wymienili bez kosztów. Po powrocie do kraju dżentelmen zapragnął podziękować za doskonałą obsługę. Właściciel serwisu nie przyjął podziękowań, albowiem nikt takiej wymiany silnika nie wykonał. Przecież powszechnie wiadomo, że silniki Rolls Royce nigdy się nie psują.

Liczyć na siebie czy na markę?

Samochód to tylko maszyna, zawsze więc może się coś niespodziewanego przytrafić. Czasami z winy kierowcy lub serwisu, czasami producenta. Znane są także przypadki, które nie powinny mieć miejsca. Niezależnie od przyczyny. Żaden producent samolotów nie zakłada możliwości odpadnięcie skrzydła przy normalnej pogodzie. Żaden też producent samochodów nie przewiduje pęknięcia bloku silnika prawidłowo eksploatowanego. Życie jednak zna takie przypadki – filozoficznie konstatują doświadczeni mechanicy. Pójdźmy tym tropem i prześledźmy, jak wówczas, po ustaniu gwarancji, postępują producenci i ich serwisy.

Na co może liczyć zmartwiony właściciel, a na co liczyć nie może.

Odwiedziłem dealera i serwis autoryzowany samochodów Renault w Konstancinie-Jeziorna przy ul. Warszawskiej 84, prowadzony przez prezesa Włodzimierza Dyszkiewicza.

Co robi przedstawiciel marki Renault – dealer, importer - w przypadku uszkodzenia podstawowego zespołu samochodu, po ustaniu gwarancji.

Włodzimierz Dyszkiewicz: Firma Renault stosuje rozwiązania organizacyjne umożliwiające przejęcie całości lub części kosztów naprawy samochodu tej marki, w przypadku przedwczesnego uszkodzenia lub zużycia zespołu lub podzespołu pojazdu, po zakończeniu gwarancji producenta. Podstawowym założeniem jest utrzymanie odpowiedzialności za produkt w stopniu adekwatnym do wieku i przebiegu samochodu i budowanie w ten sposób właściwego wizerunku marki.

Podstawowym narzędziem wykorzystywanym w realizacji tego celu jest system PGCS.
Po wprowadzeniu danych samochodu (model, typ, data pierwszej rejestracji, przebieg) i rodzaju uszkodzonej lub zużytej części, ten program automatycznie przypisuje wysokość dofinansowania, przez Renault, kosztów robocizny i części.

Czy znaczy to, że w przypadkach szczególnych, dotyczących nietypowych usterek, uszkodzeń najdroższych modeli marki, lub strategicznych klientów, istnieje możliwość wykorzystania dodatkowego budżetu do sfinansowania kosztów naprawy.

Tak właśnie. Bardzo ważnym elementem systematycznego nadzorowania jakości produktu i szeroko rozumianej prewencji w zakresie eliminowania przyczyn potencjalnych awarii, jest system akcji przywoławczych OTS. W przypadku stwierdzenia ponadprzeciętnej liczby usterek określonej części lub podzespołu, do serwisów są zapraszani wszyscy użytkownicy danego modelu samochodu, niezależnie od czasu jego eksploatacji, w celu wykonania bezpłatnej wymiany.

A jakie działania powinien podjąć właściciel najdroższego samochodu Renault, w przypadku takiego nietypowego uszkodzenia?

Aleksander Wnęk - dyrektor zarządzający: Tylko zgłosić się do nas, a my załatwiamy wszystko na miejscu. W przypadku poważniejszego, całkowicie niestandardowego uszkodzenia, reprezentujemy klienta przed producentem.

Czy mógłby pan podać jakiś konkretny przykład takiej poważnej reklamacji, bardzo drogiego samochodu.

W kwietniu tego roku Renault przejął 100% kosztów naprawy Renault Avantime, mimo że samochód ten był dawno po gwarancji. Data jego pierwszej rejestracji to 22 listopada 2002 r., a przebieg 72 tys. km.

A czy mógłby pan podać również jakieś przykłady takich napraw samochodów tańszych?

W marcu 2008 naprawa Renault Kangoo, z datą pierwszej rejestracji 11 maja 2005 r. i przebiegiem 73 tys. km. Wymieniliśmy pompę wspomagania i Renault przejęło 70% kosztów. Również w marcu tego roku naprawiliśmy skrzynię biegów w Renault Espace z datą pierwszej rejestracji 16 maja 2003 r. i przebiegiem 109 tys. km. W tym przypadku Renault przejęło 60 % kosztów.

Czy zapewnia pan, że właściciele samochodów marki Renault mogą zdać się całkowicie na was w przypadku każdej, również nietypowej awarii?

Tak, jak najbardziej.


W kolejnych artykułach zamierzam przedstawiać standardy obowiązujące u innych producentów i ich serwisy w analogicznych przypadkach awarii. Za miesiąc odwiedzę serwis VW i prześledzę los VW Tuarega, w którym stało się coś, co nigdy nie miało prawa się zdarzyć.

Nietypowe awarie - Volkswagen

Zwykle, gdy samochód niespodziewanie odmówi posłuszeństwa, jest najbardziej potrzebny. Jeżeli wina jest po naszej stronie, można mieć pretensję wyłącznie do siebie. Zdarza się, że mimo przestrzegania wszelkich zaleceń producenta, psuje się to, co nigdy zepsuć się nie powinno.

Czy w takiej sytuacji kierowca może liczyć na daleko idącą pomoc producenta i serwisu, czy jest zdany tylko na siebie? Jak to jest w przypadku różnych marek?


W zeszłym miesiącu odwiedziłem dealera i serwis autoryzowany firmy Renault. Uzyskałem popartą dokumentami informację o nawet 100% partycypacji w kosztach remontu samochodów po gwarancji, w przypadku nietypowych awarii. Dzięki tej informacji, właściciele samochodów Renault będą wiedzieli, na co mogą liczyć i czego powinni się domagać.

A jak to wygląda w VW?


Rozmawiam z Tomaszem Tonderem, rzecznikiem prasowym firmy Kulczyk Tradex, która jest przedstawicielem VW na Polskę.

Co powinien zrobić właściciel samochodu VW w przypadku uszkodzenia podstawowego zespołu samochodu, po ustaniu gwarancji?

Tomasz Tonder: Jeżeli samochód jest już po gwarancji, to na ewentualny zwrot kosztów naprawy ma wpływ wiele czynników. Nie można jednoznacznie odpowiedzieć, czy auto powinno być naprawione na koszt producenta, czy może on partycypować w kosztach, czy za całość powinien zapłacić klient.

W przypadku awarii, niezależnie od tego czy samochód jest objęty gwarancją, czy też już nie, auto powinno trafić do Partnera Serwisowego. W autoryzowanym warsztacie klient zawsze może liczyć na kompetentną pomoc, odpowiednio wykwalifikowaną załogę oraz dostępność części do naprawy i niezbędnych narzędzi do jej przeprowadzenia. Zdarza się, że gdy skończy się gwarancja, klienci szukają pomocy w niezależnych warsztatach, licząc na to, że naprawa będzie tańsza. W krótkim okresie czasu naprawa rzeczywiście wydaje się tańsza, ale w ostatecznym rozrachunku tak nie jest. Oryginalne części są trwalsze i oferują klientom najlepszą jakość.

Poza tym jest jeszcze jedna ważna sprawa. W przypadku wystąpienia awarii samochodu niezależnej od użytkownika, a spowodowanej np. wadą materiałową, Partner Serwisowy reprezentuje klienta przed producentem i stara się wynegocjować zwrot kosztów za naprawę nawet po upływie gwarancji. Oczywiście na wydanie takiej decyzji ma wpływ wiele czynników, takich jak: przebieg samochodu, jego wiek, czy regularność serwowania.

Czy mógłby pan podać udokumentowane przykłady, w których VW partycypował w kosztach naprawy samochodów po gwarancji?

Oczywiście zdarzają się takie przypadki. Całkiem niedawno do jednego z dealerów zgłosił się klient z uszkodzoną skrzynią biegów w Passacie. Gwarancja obejmująca samochód już wygasła. Auto przejechało niemal 200 000 km. Niemniej taka usterka nie powinna nigdy mieć miejsca. W trosce o dobro klienta producent postanowił w tym przypadku partycypować w kosztach naprawy w wysokości 80%.

A jak jest w rzeczywistości?

Odwiedziłem serwis autoryzowany VW Sobiesław Zasada Warszawa Sp. z o.o. Rozmawiam z Krzysztofem Supłem, kierownikiem zmiany serwisu:

Czy mógłby pan podać przypadki nietypowych awarii samochodów VW po gwarancji, w których producent partycypował w całości lub części kosztów?


Krzysztof Supeł: Mamy dużo przypadków, w których producent, pomimo minięcia okresu gwarancji, partycypował w kosztach naprawy. Został pokryty na przykład w 100% koszt wymiany głowicy w samochodzie Golf 2,0 TDI, lecz pojazd ten był regularnie serwisowany.

Następnym przypadkiem jest uszkodzenie turbosprężarki samochodzie Touran, w którym producent partycypował w kosztach, po upływie gwarancji, wymiany zarówno materiału jak i robocizny w wysokości 70 %. Takie przykłady możemy mnożyć.

Co powinni zrobić właściciele samochodów marki VW w przypadku każdej, również nietypowej awarii?

W przypadku każdej awarii klient powinien zgłosić się do ASO. Wykwalifikowany personel oraz oprzyrządowanie jakie mają Autoryzowane Stacje Obsługi zapewniają należyte jej usunięcie. Ponadto przedstawiają problem producentowi, jako przedstawiciel klienta. Mając dostęp do informacji o produkcie bezpośrednio od producenta, są w stanie jak najszybciej usunąć usterkę.

Do waszego serwisu został zaholowany VW Touareg V10 TDI wyprodukowany w 2003 roku, o przebiegu niemal 250 000 km. W modelu tym rozrząd jest bezobsługowy. Mimo to pękło koło rozrządu dewastując silnik. Na szczęście wypadek zdarzył się przy wyjeździe z garażu, dzięki czemu nie było żadnego zagrożenia dla innych użytkowników dróg. Jakie działania podjęliście w przypadku tego samochodu?

Warunki gwarancji dla pojazdów wyprodukowanych i sprzedawanych przez koncern VW są jasne i akceptowane przez kupującego pojazd. W tym szczególnym przypadku zapytaliśmy producenta o partycypowanie w kosztach naprawy. Producent nie wyraził zgody na całkowite, lub częściowe pokrycie kosztów naprawy. Pragnę zaznaczyć, iż każdy przypadek jest traktowany indywidualnie i postanowienia otrzymane od producenta dla Partnera Serwisowego są wiążące. W tej sprawie nasze możliwości jako partnera serwisowego zostały wyczerpane.

Czy mieliście już kiedyś taki przypadek lub słyszeliście o pęknięciu koła rozrządu w tym modelu?

Nie. Jest to pierwszy taki przypadek.

Zwróciłem się ponownie do Tomasza Tondera, rzecznika prasowego firmy Kulczyk Tradex i zapytałem co należy zrobić w takim przypadku?

Tomasz Tonder: Proszę zgłosić problem z samochodem do naszego Biura Obsługi Klienta (bokvw@kulczyktradex.com.pl). W zgłoszeniu proszę podać datę zakupu pojazdu, aktualny przebieg oraz numer nadwozia. Dopiero po analizie wszystkich przedstawionych danych będziemy mogli zająć oficjalne stanowisko.

Problem został zgłoszony. Minęło 3-4 tygodnie, aż tu nagle niespodziewany telefon. Pan Krzysztof Supeł zadzwonił poinformować, że producent zdecydował się na wymianę silnika na jego koszt.

Zaufanie odzyskane

Rozmawiam z właścicielem VW Touareg, Andrzejem Ciechulskim, prezesem spółki developerskiej.

Co pan myślał, gdy dowiedział się co się stało z silnikiem?

Andrzej Ciechulski: Byłem bardzo zawiedziony, że w samochodzie tej klasy mogło zdarzyć się coś podobnego. Straciłem całkowicie zaufanie do Volkswagena.

Czy spodziewał się pan, że producent uwzględni w stu procentach reklamację?


Nie wierzyłem w to. Dałem w związku z tym ogłoszenie o jego sprzedaży auta w takim stanie. Teraz jestem mile zaskoczony wysokim poziomem odpowiedzialności koncernu Volkswagen i jego dbałością o klienta. Wierzę teraz w to, że ta awaria była absolutnym wyjątkiem i firma w trosce o swoje dobre imię postąpiła jak Rolls Royce z przytoczonej przez pana w poprzednim artykule anegdoty.

Nic dziwnego. Przecież Rolls Royce należał do VW w latach 1998-2003. Teraz należy do BMW. Czy Touareg jest jedynym Volkswagenem w pana firmie?

Nie. Mamy jeszcze cztery roczne Passaty 2.0 TDI i dwa półtoraroczne Golfy 1.9 TDI. Zanim dowiedziałem się o wymianie silnika przez producenta, zamierzałem przestawić się na inną markę. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak pozostać wiernym Volkswagenowi. Zwłaszcza, że pozostałe są jak do tej pory bezawaryjne.

***


Mam nadzieję, że teraz każdy właściciel samochodów marki VW czy Renault, będzie wiedział, jak ma postępować w przypadku awarii, nawet po okresie gwarancji. W kolejnych artykułach zamierzam przedstawiać standardy obowiązujące u innych producentów.

Części do aut. Nowe czy używane?

Zmiany pór roku powodują chęć, a nawet konieczność zmiany detali w naszym samochodzie, czy to są opony, czy również dodatki ubogacające go wizualnie. Dzięki dzisiejszym częściom samochodowych rynek oferuje wiele produktów umożliwiających nam zmianę nie tylko wyglądu, ale i możliwości starego auta.



O wyborze pomiędzy częściami producenta, a używanymi decydują głównie nasze możliwości finansowe, ale nie tylko. Często zdarza się nam analizować oferty na samochody nowe słabszych lub starszych marek lub samochody używane marek lepszych i uważanych za bardziej niezawodne. Tego typu ddecyzja jest dziś dość często spotykana wśród potencjalnych klientów rynku motoryzacji. Przeanalizujmy więc, jakie korzyści daje nam wybór każdej z tych opcji.

drzwi-przednie-prawe-focus-ii-kompletneKupując samochód nowy fabrycznie, mamy pewność, że w razie problemów, zostanie on naprawiony za darmo, w autoryzowanym serwisie i przez odpowiednio wyszkolony personel, jednak po co nam samochód, który wciąż będzie się psuł, lub zacznie się psuć zaraz po zakończeniu gwarancji, a nam jeszcze wtedy nie będzie się kalkulowało go sprzedać? Samochody marek takich jak na przykład Ford Focus, Mondeo, czy inne są uważane powszechnie za mało awaryjne i znane z wysokiej niezawodności, co sprawia, że nawet używane samochody tej marki cieszą się sporym zainteresowaniem na rynku samochodów używanych. W tym przypadku jednak ważne jest źródło zakupu. Jeśli mamy pewność, że kupujemy auto od pierwszego właściciela, że jest to auto bezwypadkowe i odpowiednio serwisowane, to zakup się opłaca. Niestety w przypadku aut używanych, nie możemy być tego tak do końca pewni. Szczególnie, że obecnie możemy również trafić na auto tak zwane popowodziowe, gdzie wiele elementów może posiadać trwałe, niewidoczne na pierwszy rzut oka uszkodzenia. Warto również potem zainwestować w odpowiednie części i akcesoria samochodowe, które dostosują nam zakupiony samochód w sprzyjające warunki samochodowe

Szalejąca w poprzednich latach powódź, sprawiła, że wiele aut, często na kilka godzin lub dni, znalazło się pod wodą. Do przewidzenia jest, że wielu z nich właściciele chcieliby się pozbyć, jednak nie bardzo przy tym się chwaląc ich pochodzeniem. Choć auto takie może czasem rozpoznać wprawne oko mechanika, jednak z reguły tego typu uszkodzenia są sprawnie maskowane przez sprzedającego.

Tak więc decyzja o wyborze samochodu pozostaje dla każdego z Nas sprawą indywidualną, wartą rozpatrzenia pod kątem wszystkich dostępnych nam informacji. Jednak można przyjąć iż sprawa jest bardziej prosta, gdy kupujemy auto, czy częśći samochodowe od znanej nam osoby, i mamy większą pewność co do wiarygodności informacji o tym samochodzie. W innym wypadku, szala przechyla się na stronę auta nowego.

czwartek, 17 lutego 2011

Utrata wartości: zobacz ile stracisz na aucie?

Jeśli brać pod uwagę tylko suche liczby nowy samochód, to bardzo kiepska inwestycja. Kupując nowe auto, już w momencie wyjazdu za bramę salonu, tracimy od kilku do kilkunastu procent zapłaconej chwilę wcześniej kwoty.
W pierwszym roku nawet chodliwe auta tracą ok. 30 proc. pierwotnej wartości, po trzech latach można je sprzedać za około połowę zapłaconej wcześniej ceny. Przyjmijmy, że widoczna na zdjęciu Kia cee’d przejeżdża rocznie ok. 15 tys. km. Jeśli założymy, że takie auto spala ok. 7 l/100 km, to przy dzisiejszych cenach paliwa oznacza to, że w ciągu trzech lat jej właściciel wyda na stacjach benzynowych łącznie ok. 15 tys. złotych. W tym samym czasie z powodu utraty wartości straci ponad 30 tys. złotych! Do tego trzeba doliczyć koszty okresowych przeglądów, materiałów eksploatacyjnych oraz ubezpieczenia i otrzymamy łączną kwotę zbliżoną do 55 tys. złotych.
Oznacza to, że przejechanie kilometra kosztowało ok. 1,20 zł. Niby nie tak dużo, ale z drugiej strony za taką właśnie kwotę możemy przejechać taki sam odcinek... taksówką należącą do jednej z tanich korporacji. Dodajmy, że założenia do naszego wyliczenia były stosunkowo optymistyczne – wybraliśmy model, który zdaniem ekspertów z firmy Eurotax należy do najlepiej trzymających cenę (co ciekawe, w tej kategorii cee’d wypada lepiej nawet od Volkswagena Golfa), a przebieg auta był całkiem pokaźny.
Jeśli wybralibyśmy auto klasy wyższej, które traciłoby na wartości szybciej lub uwzględnilibyśmy niższe przebiegi roczne albo krótszy okres eksploatacji, to mogłoby się okazać, że nawet wynajęta limuzyna z szoferem byłaby tańszym środkiem transportu.
Ponieważ utrata wartości stanowi tak duży procent ogólnego kosztu eksploatacji auta, to warto uwzględniać ją przy wyborze nowego samochodu. Jedne modele tracą na wartości szybciej, inne zaś wolniej. Stosunkowo najlepszą inwestycją okazują się SUV-y i auta terenowe – tracą one na wartości znacznie mniej od kupionych za porównywalne kwoty aut klasy średniej lub wyższej. Wynika to ze znacznie mniejszego nasycenia rynku i sporego popytu na terenówki.
Co ciekawe, w przypadku takich aut bardzo często cenniki opracowywane przez firmy badające rynek motoryzacyjny  (Eurotax, Infoexpert) nie sprawdzają się – znalezienie na rynku przyzwoitej terenówki w cenie takiej, jak przewidują katalogi aut używanych, jest niezwykle trudne.  Najwięcej można stracić na aucie luksusowym – no ale w końcu, kto bogatemu zabroni szastać pieniędzmi?
W tym przypadku problem polega na tym, że mimo olbrzymiej utraty wartości w ciągu pierwszych kilku lat cena auta jest nadal tak wysoka, iż pozostaje poza zasięgiem przeciętnego Kowalskiego. Jeśli kogoś stać na to, żeby wydać na auto ponad 100 tys. złotych, to zwykle woli wybrać samochód nowy, prosto z salonu – popyt jest więc ograniczony.
Jednak wybór auta wyłącznie na podstawie rankingów, które mówią, ile procent rocznie dany model traci na wartości, też grozi wpadnięciem w pewną „pułapkę logiczną”. Jeśli bowiem wybierzemy znacznie droższy samochód tylko dlatego, że po kilku latach zachowa on większy odsetek wyjściowej ceny, to może się okazać, że zrobiliśmy bardzo kiepski interes. Liczą się kwoty bezwzględne, a nie procenty! A to dlatego że wydajemy i zarabiamy też w  złotówkach, a nie w procentach!
mojehobby.blogspot.com